Gotowanie czyli kolejny etap rozwoju

Parę dni już zbierałem się do napisania tej notki. Zawsze myślałem o niej w pewnej sytuacji jaką wykonuję każdego dnia co najmniej kilka razy, a mianowicie podczas gotowaniu. Bo to właśnie o tym procederze będzie dzisiaj. Jak się okazało na przestrzeni ostatnich kilku tygodni ten temat jednak jest do ogarnięcia!

Wiele osób, które teraz to czyta może sobie pewnie pomyśleć – Pfy też mi coś! A jednak dla mnie jest to pewna, niemała nawet bym powiedział, zmiana w moim życiu. O ile wcześniej zdarzało mi się gotować od czasu do czasu z racji różnych okazji, tak codzienne gotowanie to trochę inna liga. A nawet powiedziałbym, że nawet inna bajka. Ale wszystko jest dla ludzi i wszystko można ogarnąć. Trzeba tylko zabrać się do tego z głową. I to jest jedna z pierwszych rzeczy jakiej się nauczyłem, a mianowicie konstruktywnego planowania.

Bowiem gotowanie nie zaczyna się w momencie kiedy staje się przy stole/lodówce w kuchni – gotowanie zaczyna się w momencie wejścia do sklepu. A nawet pokusiłbym się o stwierdzenie, że w momencie kiedy tworzymy listę swoich zakupów w głowie bądź na kartce. O ile ludzie, którzy nie bardzo dbają o to co jedzą, kiedy jedzą i jak jedzą nie muszą specjalnie myśleć nad takimi rzeczami, tak człowiek chcąc jeść nie dość, że zdrowo to jeszcze i smacznie ma drogę trochę pod górkę. Ale tylko na początku. Z każdym dniem jest łatwiej, rozsądniej, automatyczniej. Piszę to na podstawie swojego, może niedługiego ale jednak doświadczenia. Zrobienie sobie listy i zaplanowanie posiłków na jeden czy dwa dni do przodu, na początku naprawdę wymaga pewnego skupienia i rozłożenia tematu na czynniki pierwsze. Później już pewne rzeczy robi się automatycznie. Zrobienie na przykład obiadu na 2-3 dni do przodu nie stanowi już większego problemu.

Kiedy uda nam się już nie wpadać do sklepu aby brać byle co i byle ile, wtedy powstaje kolejny problem. Co można zrobić z tego co właśnie kupiliśmy? I tutaj też zanim zacząłem wdrażać zdrowe jedzenie na stałe do swego harmonogramu dnia, wydawało mi się, że to praktycznie jest nie do zrobienia, aby ciągle jeść zdrowo. Jak się okazuje to kolejny mit, który udało mi się obalić. Tu musi się jednak wykształcić kolejna cecha, a mianowicie – kuchenna kreatywność. Oczywiście jeśli ktoś chce może 7 dni w tygodniu wsuwać tylko i wyłącznie pierś z kurczaka i warzywa. Pytanie tylko jak długo tak pociągnie, kiedy na sam widok kury będzie zbierało go na wymioty lub kiedy rzuci te całe zdrowe żywienie w cholerę. Bo to, że tak się stanie nie mam najmniejszych wątpliwości. Każda monotonia w naszym życiu to początek końca. Dlatego, żeby urozmaicać sobie posiłki zdecydowanie trzeba szukać, kombinować, czytać czy oglądać. Tu akurat internet i ewentualne podpowiedzi bardziej doświadczonych osób w tym temacie są na miarę złota. Mam już pomysł na tekst o moich inspiracjach co do jedzenia ale o tym kolejnym razem.

Inną rzeczą, którą musiałem zmienić, a bardziej wprowadzić do swego życia to używanie dwóch wcześniej obcych mi przyrządów w kuchni. Mili państwo poznajcie ich -Pani Waga oraz Pan Blender.

waga blender

Oj dobrana z nich para. Pierwsza z nich pomaga mi przy porcjowaniu mięsa, które niby jest w sklepie ważone, ale jakoś nie chce mi się zapamiętywać tej wagi w sklepie. Wolę w domu sam zważyć i poporcjować mięso. Poza tym czasami ważę kilka innych rzeczy w ramach nauki ile to jest na przykład garść orzechów lub pół szklanki płatków owsianych. Wtedy później i przeliczać wszystko jest łatwiej. Blender zaś ma w mojej kuchni tylko dwa ale bardzo ważne zadania. Pierwsze z nich to rozbijać/ubijać/mieszać/miksować. Niby wiele posiłków mogło by się obejść bez tego ale jakoś już przywykłem, że niektóre potrawy zblendowane smakują mi lepiej. Drugim zaś zadaniem jest zabijanie właśnie wcześniej wspomnianej monotonii i nudy w kuchni i na talerzu. Bo kurczak z warzywami w formie pokrojonej, a kurczak z warzywami zblendowany niemal na papkę to dwie różne potrawy. I może kogoś to zdziwi ale ja preferuję ostatnio zdecydowanie tą drugą formę. Nie zawsze to estetycznie wygląda najlepiej ale ja estetycznie wrażliwy aż tak nie jestem. Poza tym to jest tylko środek do osiągnięcia celu. Wyższego i mojego celu.

O tym co oraz jak gotuję, a także skąd biorę pomysły napisze kolejnym razem. Ale maile jakie dostałem w ostatnim czasie pokazują mi kierunek waszych pytań i po trochu tym będę się sugerował. Niecierpliwych zaś zapraszam na mój profil Instagram, gdzie ostatnio wrzucam trochę zdjęć swoich posiłków. Tak w ramach wzbudzania w was apetytu i ciekawości 😉

Posted on 2013/05/10, in Odżywianie and tagged , , , , , , , , , , , . Bookmark the permalink. 1 komentarz.

Dodaj komentarz